Zakładał on "Solidarność" w białostockim PKS-ie, za co po ogłoszeniu stanu wojennego trafił na 4 miesiące do więzienia. Józef Nowak mówi, że warunki w więzieniu były skandaliczne, a moment zatrzymania pamięta do dziś. Jak wspomina, milicja przyszła po niego o godzinie 6 rano, funkcjonariusze wyłamali drzwi, których nie chciał im otworzyć i w brutalny sposób odprowadzili go do aresztu.
Za ówczesne represje domagał się 25 tysięcy złotych odszkodowania, czyli maksymalnej kwoty o jaką mógł się ubiegać. Jednak - jak powiedział Janusz Sulima - sąd zdecydował, że kwota będzie niższa.
Zdaniem Józefa Nowaka, to za mało, dlatego zamierza się odwoływać od decyzji sądu.
Osoby represjonowane w czasach PRL-u mogą ubiegać się o odszkodowanie nie większe niż 25 tysięcy złotych. Starać się o nie mogą osoby skazane przez sądy i ukarane przez kolegia za działalność opozycyjną oraz internowane w stanie wojennym. Z wnioskiem o zadośćuczynienie mogą też występować spadkobiercy takich osób - ich małżonkowie, dzieci i rodzice.