Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

(2) MAK-Smoleńsk-konferencja

0
Podziel się:

(2) MAK-Smoleńsk-konferencja

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy uważa, że załoga Tu154, który 10 kwietnia ubiegłego roku rozbił się pod Smoleńskiem, podejmowała niewłaściwe decyzje. Przyznał jednocześnie, że w części oceny technicznych przyczyn katastrofy, oba raporty- polskiej komisji państwowej i MAK, są zbieżne.
Na specjalnej konferencji w Moskwie członkowie Komitetu polemizowali z głównymi tezami ogłoszonego w piątek raportu komisji Jerzego Millera. MAK stwierdził też, że raport Millera jest wewnętrznym dokumentem Polski, jak ogłosił wcześniej sam szef komisji.
W polskim raporcie znalazło się stwierdzenie, że załoga Tupolewa podejmowała właściwe decyzje, ale była wprowadzana w błąd. Z tym stanowiskiem nie zgodził się MAK. Wiceszef Komitetu Aleksiej Morozow stwierdził wyraźnie, że załoga tupolewa podjęła decyzję o lądowaniu i nie odeszła na drugi krąg. W raporcie Millera stwierdzono, że było to próbne lądowanie. Zdaniem MAK-u, decyzja polskiej załogi była podjęta na wysokości poniżej 100 metrów. Przedstawiciele MAK przekonywali, że gdyby podjęto decyzję o odejściu od lądowania powyżej 100 metrów, do katastrofy w ogóle by nie doszło. Zdaniem MAK-u, nie ma też obiektywnych dowodów na to, że polska załoga użyła przycisku "odejście". Przedstawiciele Komitetu przekonywali, że automatyczne odejście na drugi krąg nie było możliwe, bo lotnisko Siewiernyj nie było wyposażone w system lądowania precyzyjnego.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy podważył też inną tezę polskiego raportu - o naciskach na rosyjskich kontrolerów lotu. Wiceszef MAKAleksiej Morozow mówił, że
presji z całą pewnością nie wywierał szef kontrolerów wieży w Smoleńsku pułkownik Nikołaj Krasnokucki. Przyjał jedynie informację o wylocie, nie podawał planu lotu, wiedząc, że na terenie Rosji są lotniska zapasowe. Według wiceszefa MAK Aleksieja Morozowa, Krasnokucki nie wiedział jakie lotniska zapasowe wybrała załoga. W opinii MAK, wieża wyraziła zgodę jedynie na podejście próbne TU-154, o co wnioskowała załoga, a nie na lądowanie. Zdaniem Aleksieja Morozowa, kontrolerzy prawidłowo informowali załogę o wysokości lotu i nie wprowadzali jej błąd, a załoga Tupolewa rozumiała, że jest ponad ścieżką schodzenia i leci z prędkością dwukrotnie wyższą niż dopuszczalna.
MAK stwierdził natomiast, że były naciski psychologiczne na pilota Tupolewa przez dowódcę Sił Powietrznych, generała Andrzeja Błasika. Według MAK, doprowadziła do tego sama obecność generała w kokpicie Tupolewa. Wiceszef Komitetu, Aleksiej Morozow powoływał się na badania psychologiczne dokonane przez Komitet. MAK skierował w związku z tym zalecenie do polskiej strony, by zakazała podczas lotów VIP-ów możliwości przebywania dowódcy SIł Powietrznych i osób postronnych w kokpicie.
Komitet wielokrotnie podkreślał, że lot do Smoleńska był lotem międzynarodowym nieregularnym. Zdaniem MAK-u, nie można więc stosować w tym przypadku prawa dotyczącego lotów wojskowych.
Komitet odpowiadał też na zarzuty byłego akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha. Mówił on, że zaginęła taśma z rosyjskiego radiolokatora na lotnisku w Smoleńsku. MAK stwierdził, że taśma istnieje, ale nie ma na niej żadnego nagrania. Obecnie jest ona w rosyjskim komitecie śledczym, jednak ponieważ jest czysta, nie była badana.
Wbrew stanowisku polskiej komisji, MAK stwierdził też, że 10 kwietnia 2010 roku lotnisko Smoleńsk-Siewiernyj było otwarte i miało międzynarodowy atest. Aleksiej Morozow mówił, że zatwierdzili je specjaliści. W książce lotniska została potwierdzona sprawność infrastruktury i oprzyrządowania. Nie było też uwag załóg co do jego pracy. Morozow mówił, że hipotezy o niesprawności systemu radiolokacyjnego nie znalazły potwierdzenia w faktach.
Wiceszef MAK podważył też niezawisłość działania komisji Millera. Aleksiej Morozow wskazał, że z 23 członków MAK-owskiej komisji badającej katastrofę, 11 pracowało potem w komisji Millera.

IAR

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)