Większość ofiar to przebywające na leczeniu narkomanki, które były pozamykane na klucz w salach. Strażacy nie mogli się do nich dostać, gdyż w okna wstawiono kraty, a wszystkie wejścia były pozamykane. Pożar wybuchł w szpitalnym laboratorium. Ogień nie objął zbyt wielkiej powierzchni, ale pomieszczenia szybko wypełniły się gęstym dymem i ludzie zginęli na skutek zaczadzenia.
Straż pożarna wielokrotnie zwracała uwagę kierownictwu szpitala na zaniedbania w dziedzinie bezpieczeństwa. Największym problemem było to, że krat w oknach nie dało się szybko otworzyć. Właśnie to przyczyniło się do nocnej tragedii.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.