Metropolita warszawski zaznaczył, że Polacy oddalają się od siebie, zamiast się do siebie przybliżać. Nawet język i forma publicznej rozmowy są bardzo daleko od języka ewangelicznego, który łączy ludzi.
Arcybiskup Nycz podkreślił, że po 30 latach są rany, które się zagoiły i tych ran nie wolno nam rozdrapywać. "Ale każdy lekarz wie, że są takie rany, które się nie zagoją, a których nie wolno dopuszczać do zagojenia, zanim się nie oczyści wnętrza" - powiedział metropolita. Dodał, że tym oczyszczeniem - koniecznym, a czasem bardzo bolesnym - ran naszego życia społecznego jest dojście do prawdy i przyznanie się do zdrady.
Metropolita zaznaczył też, że chrześciajnie nie mogą przechodzić obojętnie wobec ubóstwa. Powiedział, że Polska powinna być matką dobrą i sprawiedliwą, matką wszystkich. Przypomniał o problemach niektórych biedniejszych regionów kraju, między innymi ściany wschodniej - gdzie wielu ludzi jest bez pracy, a dzieci mają utrudniony dostęp do dobrej szkoły. Zaznaczył, że to wlaśnie jest zadanie dla samorządowców i dla państwa. "Polskę trzeba postrzegać sprawiedliwie, ona się nie kończy na opłotkach większych miast" - dodał arcybiskup Nycz.
Metropolita warszawski powiedział też, że Kościół jest i będzie zawsze obecny w sprawach człowieka, będzie mówił w sprawach rodziny i wychowania, czyli o tematach, w których chodzi o dobro wspólne.
