Jedenastu żołnierzy służy na co dzień w 18 batalionie desantowo-szturmowym w Bielsku-Białej. Stacjonowali w bazie w Wazi Khwa, ale tydzień temu złożyli rezygnację z misji i teraz czekają na samolot do kraju. Była to ich własna decyzja i wbrew wcześniejszym informacjom, nie odmówili wykonywania jakichkolwiek rozkazów. "Wręcz odwrotnie. Zaznaczyli w swoich wnioskach, że będą wykonywali zadania do ostatniego dnia" - podkreśla dowódca polskiego kontyngentu gen. Marek Tomaszycki. Żaden inny Polak nie zgłosił do tej pory zastrzeżeń do sprzętu.
Żołnierze dostali zakaz kontaktowania się z mediami, ale nieoficjalnie mówili wysłannikowi Polskiego Radia, że chodzi przede wszystkim o podłogi w Hummerach. Ich zdaniem, powinny tam pojawić się dodatkowe warstwy zabezpieczeń. Generał Tomaszycki mówi jednak w rozmowie z Polskim Radiem, że jest to niemożliwe. "W tym sprzęcie nie ma możliwości lepszego dopancerzenia podłóg ze względu na ich konstrukcję" - dodaje generał. Hummery dostały natomiast dodatkowe zabezpieczenia na drzwi, progi i wieżyczki celownicze. Więcej, według dowództwa zrobić się nie dało.
Tymczasem marszałek Sejmu Ludwik Dorn zapowiedział podczas dzisiejszego spotkania z żołnierzami w Bagram, że będzie starał się, aby strona polska wystąpiła do Amerykanów o samochody nie drugiej, ale trzeciej klasy bezpieczeństwa. Może to jednak okazać się niemożliwe, bo Stanom Zjednoczonym zabraniają tego wewnętrzne przepisy. Co więcej, gdyby nawet Amerykanie zdecydowali się wymienić Polakom samochody, to auta dojechałyby do Afganistanu najwcześniej za pół roku.
