Rzecznik niemieckiego rządu powiedział, że Angela Merkel sceptycznie odnosi się do możliwości prowadzenia amerykańskiej kampanii wyborczej pod Bramą Brandenburską. Dlatego zareagowała na tę propozycję, jak to określił rzecznik - "z pewnym zdziwieniem".
Problemu nie widzi natomiast niemiecki MSZ. Rzecznik ministerstwa powiedział, że szef dyplomacji Frank-Walter Steinmeier w przeciwieństwie do pani kanclerz wcale nie był zdziwiony.
Plany Baracka Obamy podzieliły niemieckich polityków. Socjaldemokraci uważają, że Plac Paryski przed Bramą Brandenburską to idealne miejsce, w którym kandydat na prezydenta USA mógłby przedstawić swoją wizję przyszłych stosunków transatlantyckich. W latach 60-tych John F. Kennedy wygłosił w Berlinie słynne słowa "Ich bin ein Berliner" - "Jestem Berlińczykiem". Ćwierć wieku później Ronald Reagan wzywał tam prezydenta Gorbaczowa do zburzenia muru.
Większość chadeków podziela obawy kanclerz Merkel związane z wykorzystaniem symbolicznego miejsca w kampanii przed amerykańskimi wyborami. Barack Obama odwiedzi Berlin 24 lipca podczas swojej podróży po Europie.