Premier i minister spraw zagranicznych twierdzą, że nic na temat wyjazdu minister nie wiedzieli. Z kolei ze źródeł zbliżonych do Kancelarii Prezydenta dowiedzieliśmy się, że prezydent wysłał misję do Waszyngtonu i Nowego Jorku, bo jest zaniepokojony sygnałami w sprawie negocjacji.
Zdaniem Donalda Tuska, sprawa jest delikatna i niefortunna, ponieważ jesteśmy w ważnym momencie trudnych negocjacji dotyczących tarczy. W ocenie premiera ten moment jest kluczowy, gdyż nie mamy pewności co do tego, na ile sam projekt od strony technologicznej jest zaawansowany. W opinii szefa rządu, jedna osoba - czyli wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski - powinien prowadzić negocjacje i koordynować ten proces. Donald Tusk podkreślił, że minister powinien się cieszyć także zaufaniem PiS-owskiej opozycji, ponieważ w poprzednim rządzie także się tym zajmował. Premierowi zależy na tym, by nikt nie przeszkadzał w tych negocjacjach. Zaznaczył, że pomoc minister Fotygi nie jest potrzebna.
Z kolei ze źródeł zbliżonych do Kancelarii Prezydenta usłyszeliśmy, że prezydent zdecydował się zająć bardziej zdecydowanie sprawą umieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej, bo idzie ona w złym kierunku. Minister Anna Fotyga i dyrektor Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik mają rozmawiać z kluczowymi dla projektu osobami w Stanach. Do MSZ - jak usłyszeliśmy - zostało wysłane pismo w sprawie wizyty w Waszyngtonie i w Nowym Jorku wysłanników Lecha Kaczyńskiego. Prezydent jest zwolennikiem budowy w Polsce elementów tarczy antyrakietowej, dlatego był zaniepokojony głosami o możliwej rezygnacji Polski i zaproponowaniu projektu Litwinom. Dlatego, jak się dowiedzieliśmy, zapadła decyzja o misji.
