Bakijew od dwóch dni przebywa na Białorusi pod osobistą ochroną Aleksandra Łukaszenki. Obalony prezydent Kirgistanu zapowiedział, że pozostaje gwarantem konstytucji i jest gotowy ponieść odpowiedzialność za katastrofę społeczną, do której doszło w jego kraju. "Nie ma takiej siły, która mogłaby mnie zatrzymać, chyba że śmierć" - dodał Bakijew.
Były prezydent zwrócił się do międzynarodowej opinii publicznej, aby nie uznawała przewrotu jaki dokonał się w Kirgistanie. Zwracając się do narodu Kirgistanu Bakijew oświadczył, że wróci do kraju, przywróci konstytucyjny porządek i nie pozwoli, aby "nielegalna banda decydowała o losach całego narodu".
Władze w Biszkeku domagają się wydania Kurmanbeka Bakijewa oskarżając go o wydanie rozkazów, które doprowadziły do śmierci wielu ludzi.