Media zarzuciły prezydentowi, że napisał tekst do gazety, która została założona przez twórcę sekty Moona. Pojawiły się sugestie, że urzędnikom w MSZ i Kancelarii Premiera gazeta "The Washington Times" pomyliła się z wpływowym dziennikiem "The Washington Post".
Szef polskiej dyplomacji zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji wobec osób w jego ministerstwie, które były odpowiedzialne za dostarczenie informacji do Kancelarii Prezydenta. Przyznał równocześnie, że nic wielkiego się nie stało. W ironiczny sposób odniósł się też do prezydenckich urzędników. "Pan minister Handzlik i pan minister Kamiński to są ludzie, którzy przez wiele lat służyli w Stanach Zjednoczonych albo wielokrotnie tam bywali. Nie dopuszczam myśli, że nie rozumieli różnicy między "Washington Post" a "Washington Times" - powiedział Sikorski.
W artykule, jaki "The Washington Times" opublikował dwa dni temu Lech Kaczyński wyraził nadzieję, że Stany Zjednoczone pod wodzą Baracka Obamy będą w dalszym ciągu zacieśniać relacje z europejskimi partnerami, zwłaszcza z Polską. Prezydent wspomina też o wojnie na Kaukazie, wspólnej polityce Europy wobec Rosji.