Przed odlotem Benedykta XVI do Waszyngtonu zastanawiano się, czy poruszy on tam drażliwą sprawę nadużyć seksualnych amerykańskich duchownych wobec nieletnich. Tymczasem papież wielokrotnie wracał do tej sprawy, a za historyczne uznano spotkanie z ofiarami pedofilów w sutannach. Tylko wtedy oraz na Ground Zero na twarzy Benedykta XVI pojawiła się powaga i skupienie. Wszędzie indziej nie schodził z niej uśmiech, co - zdaniem obserwatorów - było dość niezwykłe. Niektórym te chwile przypominały wręcz pierwsze lata pontyfikatu Jana Pawła II.
Osobiste spotkanie Amerykanów z papieżem, który wydawał się im obcy i daleki, sprawiło, iż od tej pory jego głos będzie słuchany za oceanem z uwagą. Obserwatorzy są zdania, że interpretacja dziejów Stanów Zjednoczonych oraz ich roli we współczesnym świecie może mieć wpływ nawet na kampanię wyborczą.
To, jak sam Benedykt XVI ocenia swą podróż, będzie wiadomo dopiero w środę 30 kwietnia. Najbliższą audiencję generalną odwołano, ponieważ papież będzie odpoczywać po pielgrzymce.