Białoruska opozycja chce zbojkotować kwietniowe wybory do władz lokalnych. Podjęcie takiej decyzji zaproponowali szefowie ugrupowań współpracujących w ramach Zjednoczonych Sił Demokratycznych. Zdaniem liderów opozycji bojkot wyborów będzie miał sens jednak tylko wtedy, gdy przystąpią do niego wszystkie partie i ruchy obywatelskie.
Proces wyborczy rozpoczął się w styczniu. Białoruskiej opozycji przez ten czas nie udało się włączyć swoich przedstawicieli do prac komisji wyborczych. Wielu kandydatom odmówiono rejestracji, a w całym kraju trwają represje wobec tych, którzy chcą kandydować.
Szef Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Lebiedźka uważa, że "nie ma sensu tracić sił na udział w takich wyborach". W najbliższych dniach prowadzone będą konsultacje z pozostałymi ugrupowaniami opozycyjnymi, aby i ich kandydaci zrezygnowali z ubiegania się o mandaty.
Zdaniem Anatolija Lebiedźki należy jak najszybciej rozpocząć ogólnonarodową kampanię wzywającą do powszechnego bojkotu wyborów. Dwa lata temu podobne decyzje dotyczące bojkotu wyborów parlamentarnych spotkały się ze sprzeciwem większości opozycyjnych ugrupowań.