Blok Berlusconiego ma sześcioprocentową przewagę nad blokiem demokratycznym. Z tych pierwszych danych komentatorzy wyciągnęli już kilka wniosków. Po pierwsze - według komentatorów - dochodzi do wyraźnej polaryzacji włoskiej sceny politycznej, liczą się na niej właściwie już dwie alternatywne dla siebie siły, nie ma miejsca dla zwolenników "trzeciej drogi". Po drugie powstała zaledwie w październiku ubiegłego roku Partia Demokratyczna nie okazała się efemerydą, jak wróżyli niektórzy, lecz zdolna jest stawić czoła centroprawicy. Nie zaproszona do niej skrajna lewica, która była kulą u nogi koalicji Romano Prodiego, w pojedynkę nie daje sobie natomiast rady.
Okazało się też, że frekwencja wyborcza, wbrew obawom,nie spadła poniżej magicznej granicy 80 procent, co byłoby interpretowane jako wzrost rozczarowania Włochów polityką.