Dokładna liczba rannych nie jest na razie znana. Jedne źródła mówią o 110 poszkodowanych, podczas gdy inne - nawet o dziewięciuset. Policja podaje, że wiadomo jej o 287 rannych.
Terroryści zaatakowali granatami i bronią maszynową 7 miejsc, w których najczęściej przebywają zagraniczni turyści, w tym hotele, restauracje, stację kolejową i szpital. Według niektórych świadków szukali Amerykanów i Brytyjczyków. Z rąk zamachowców zginął dowódca indyjskich jednostek antyterrorystycznych w Bombaju, a także 11 policjantów.
Polski konsulat w Bombaju nie ma informacji o Polakach poszkodowanych w zamachach. Wiadomo natomiast, że w jdenym z hoteli przebywa dwoje Polaków, którzy nie mogą się z niego wydostać. Bezpieczny jest już za to polski eurodeputowany Jan Masiel, który przebywa w Bombaju z delegacją Parlamentu Europejskiego. Po kilku godzinach od ataków udało mu się opuścić płonący hotel. Zszedł schodami przeciwpożarowymi. Część gości ewakuowano za pomocą drabin bezpośrednio z ich pokojów. Jeden z członków delegacji europarlamentu, Hiszpan, został ranny.
Indyjska policja poinformowała, że zastrzeliła pięciu domniemanych napastników, a dziewięciu - zatrzymała. Trzem prawdopodobnie udało się uciec.
Według jednej z indyjskich stacji telewizyjnych, do zamachów przyznała się mało znana organizacja "Mudżahedini Dekanu". Miała ona przekazać mediom list, w którym przyznaje się do przeprowadzenia zamachów. Gdyby była to prawda, to oznaczałoby to, że za zamachami stoją ekstremiści islamscy.
Ataki w Bombaju potępiła Francja, kierująca pracami Unii, oraz Komisja Europejska.
"Nie ma usprawiedliwienia dla haniebnych aktów terrorystycznych, w wyniku których życie straciło wielu niewinnych ludzi, zamachy to nie jest skuteczna metoda osiągania celów" - podkreśliła Komisja Europejska w specjalnym oświadczeniu. Bruksela poparła indyjski rząd w walce z terroryzmem i złożyła kondolencje rodzinom ofiar zamachu.
Solidarność wyraziło również francuskie przewodnictwo w imieniu całej Unii Europejskiej. "Wspólnota łączy się w bólu z rodzinami ofiar, rządem, oraz całym indyjskim społeczeństwem" - napisano w oświadczeniu. Jeszcze dziś należy się spodziewać także potępienia ze strony Parlamentu Europejskiego.
Podobne stanowisko przedstawiła amerykańska administracja oraz prezydent-elekt Barack Obama. W trybie pilnym zebrała się amerykańska Rada Bezpieczeństwa Narodowego. W jej posiedzeniu wzięli udział przedstawiciele wywiadu i służb antyterrorystycznych. Federalne Biuro Śledcze poinformowało, że jest w kontakcie z władzami Indii i zaoferowało wszelką pomoc, o jaką zostanie poproszone.