Marek Sadowski został skazany przez sąd pierwszej instancji na półtora roku więzienia w zawieszeniu. Sąd zobowiązał go również do wypłacenia poszkodowanej stu tysięcy złotych tytułem rekompensaty.
Zdaniem obrońców Sadowskiego, Sąd w Grójcu ocenił dowody w sposób jednostronny, nie biorąc pod uwagę wszystkich okoliczności wypadku, także faktu, że oskarżony jechał z niewielką prędkością.
Marek Sadowski nie czuje się winny. Jak sam mówi, nie może pogodzić się z faktem, że został oskarżony, ponieważ nie można było przypisać winy poszkodowanej. Jej adwokat jednak ocenia sytuację inaczej. Zdaniem mecenasa Radosława Gniadka, kto wjeżdża samochodem w tył innego samochodu zawsze ponosi winę.
Wyrok zapadnie 13-go lutego.