Firmy kupowano na tak zwane "słupy" czyli podstawione osoby, i uniemożliwiano odzyskanie długów prawowitym wierzycielom - mówi młodszy inspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji.
Gdy przedsiębiorstwo zostało przejęte, sprzedawano resztę majątku - na przykład maszyny budowlane, wyposażenie biurowe. Nawet jeśli dłużnicy dotarli do kogoś, kto kupił przedsiębiorstwo, okazywało się, że jest on na przykład bezdomny i nie wiedział o tym, że jest właścicielem.
Wśród zatrzymanych są prezesi zadłużonych firm, oraz właściciel firmy ochroniarskiej, profesor wyższej uczelni i lekarz. Zarzuty w tej sprawie usłyszało do tej pory ponad 30 osób. Jest wśród nich domniemany przywódca jednej z krakowskich grup przestępczych Jacek M., pseudonim Marchewa, i jego przyrodni brat Marek D.