Przeciwko rządowym planom reformy emerytalnej i za referendum w sprawie zmian emerytalnych, przed Sejmem ma dziś protestować kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Manifestację organizuje Solidarność, która w poniedziałek rozłożyła w Warszawie namiotowe miasteczko. Przeciwko referendum głosować mają politycy koalicji PO - PSL.
Piotr Duda podkreślał w rozmowie z dziennikarzami, że politycy nie powinni zapominać o dwu milionach wyborców, którzy poparli wniosek Solidarności o zorganizowanie referendum:
"Jeżeli rząd Tuska myśli, że większością koalicyjną przepchnie zmiany, to jest w błędzie. My nie odpuścimy. Jeżeli koalicja rządowa spoliczkuje 2 miliony Polaków, to oni będą wiedzieć, co zrobić" - powiedział Piotr Duda.
Przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda uważa, że zaproponowany w czwartek przez koalicję rządzącą kompromis jest "zgniłym" kompromisem. Jego zdaniem jest to zabieg służący odrzuceniu referendum, co szkodzi wszystkim Polakom. Piotr Duda uważa, że takie zachowanie jest niegodne premiera i wicepremiera.
Koalicja PO-PSL porozumiała się w sprawie reformy emerytur. Mężczyźni i kobiety mieliby przechodzić na nie w wieku 67 lat, jak chciał premier Donald Tusk, ale mieliby możliwość wcześniejszego pobierania cząstkowego świadczenia. Byłyby też udogodnienia dla kobiet rodzących dzieci.
Koalicyjny kompromis zakłada, że kobiety i mężczyźni będą przechodzili na emeryturę w wieku 67 lat, jednak zmianę tę mają złagodzić emerytury cząstkowe. Na te wcześniejsze emerytury kobiety będą mogły przechodzić w wieku 62 lat, a mężczyźni - w wieku 65 lat. Ta emerytura będzie finansowana z własnego kapitału emerytalnego. Cząstkowe świadczenie będzie wynosiło 50 procent wypracowanego. Wymogiem jego otrzymania będzie przepracowanie 35 lat przez kobiety i 40 przez mężczyzn. Świadczenie cząstkowe będzie można łączyć z pracą, jednak pobieranie go oznacza niższą emeryturę po 67. roku życia.
Informacyjna Agencja Radiowa
