Wysoki rangą oficer powiedział na łamach "Dziennika", że na przykładzie niedzielnych wydarzeń służby będą się uczyć, jakich błędów nie wolno popełnić. Jego zdaniem incydent w Gruzji to wstyd dla Biura Ochrony Rządu.
Jeden z byłych szefów BOR podkreśla w "Dzienniku", że zachowanie prezydenckiej ochrony było niedopuszczalne. Szef ochrony pułkownik Krzysztof Olszowiec powinien był walczyć o to, by znaleźć się w prezydenckiej limuzynie. Funkcjonariusze BOR zgodnie wskazują, że odpowiedzialność za ten incydent głównie ponosi pułkownik Olszowiec.
"Dziennik" podkreśla, że w innych krajach, na przykład w Izraelu i Stanach Zjednoczonych, istnieje zasada rotacji ochroniarzy. Dzięki temu ważni urzędnicy państwowi nie spoufalają się z ochroną i profesjonalizmu nie zastępuje "zaufanie". Jak dowiedziała się gazeta, od kilku lat kolejni szefowie BOR starają się bezskutecznie przeszczepić do Polski ten model.
"Dziennik"/IAR/kw/dabr