Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Dziennik" - BOR, czyli Boże, ochraniaj rządzących

0
Podziel się:

Incydent z ostrzelaniem konwoju w Gruzji, w którym jechał Lech Kaczyński, stanie się doskonałym materiałem szkoleniowym dla uczących się ochroniarzy. Zdaniem "Dziennika" zawiera on bowiem listę wszystkich błędów, jakie mogli w jednym momencie popełnić ludzie, od których zależy życie prezydenta.

Wysoki rangą oficer powiedział na łamach "Dziennika", że na przykładzie niedzielnych wydarzeń służby będą się uczyć, jakich błędów nie wolno popełnić. Jego zdaniem incydent w Gruzji to wstyd dla Biura Ochrony Rządu.
Jeden z byłych szefów BOR podkreśla w "Dzienniku", że zachowanie prezydenckiej ochrony było niedopuszczalne. Szef ochrony pułkownik Krzysztof Olszowiec powinien był walczyć o to, by znaleźć się w prezydenckiej limuzynie. Funkcjonariusze BOR zgodnie wskazują, że odpowiedzialność za ten incydent głównie ponosi pułkownik Olszowiec.
"Dziennik" podkreśla, że w innych krajach, na przykład w Izraelu i Stanach Zjednoczonych, istnieje zasada rotacji ochroniarzy. Dzięki temu ważni urzędnicy państwowi nie spoufalają się z ochroną i profesjonalizmu nie zastępuje "zaufanie". Jak dowiedziała się gazeta, od kilku lat kolejni szefowie BOR starają się bezskutecznie przeszczepić do Polski ten model.

"Dziennik"/IAR/kw/dabr

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)