10 kwietnia rano Joanna Agacka-Indecka przyjechała z Łodzi do Warszawy grafitowym citroenem C5 o numerach EL 875FV. Samochodu nie znaleziono jednak na żadnym parkingu w pobliżu lotniska Okęcie, z którego odleciała do Smoleńska. W samochodzie były rzeczy osobiste oraz pamiątkowa toga adwokacka zmarłej.
Bliscy mecenas Agackiej-Indeckiej i pracownicy Naczelnej Rady Adwokackiej od miesiąca bezskutecznie szukają samochodu. Policja jest bezradna. Nie wiadomo, czy samochód został skradziony, czy też stoi w jakiejś bocznej uliczce.
Mąż zmarłej, profesor Krzystof Indecki, zwraca się za pośrednictwem "Dziennika" z apelem o pomoc w odszukaniu auta. Szczególnie zależy mu na pozostawionej w nim todze, którą chciałby ofiarować 13-letniej córce.
"Dziennik Gazeta Prawna" 11 05/Siekaj/nyg.