Najdłuższe negocjacje między Watykanem a stroną polską były związane z wizytą papieża w byłym hitlerowskim obozie zagłady Auschwitz - Birkenau. Według "Dziennika", trwały one od kilkunastu tygodni i dotyczyły, między innymi, tego, jaką rolę w oświęcimskich uroczystościach ma odegrać polski prezydent.
Strony zdecydowały, że w przyszłą niedzielę Lech Kaczyński nie będzie witał Benedykta XVI pod bramą główną KL Auschwitz. Prezydent spotka się z papieżem dopiero przed blokiem numer 11, który przez więźniów nazywany był Blokiem Śmierci. W tym miejscu Lech Kaczyński ma wygłosić kilka słów powitania. Według "Dziennika", taki plan uroczystości wynika z tego, że Watykan chce, by trasę od bramy do Bloku Śmierci Benedykt XVI przeszedł sam. Nawet papieski orszak ma iść kilkanaście metrów za nim.
"Dziennik" pisze, że papież i Polski prezydent zobaczą się tego samego popołudnia w Birkenau na modlitwie w intencji ofiar obozu. W niedzielę, już po odwiedzeniu Auschwitz - Birkenau, Lech Kaczyński i Benedykt XVI spotkają się raz jeszcze. Na lotnisku w Balicach polski prezydent wygłosi przemówienie na zakończenie papieskiej pielgrzymki.
"Dziennik" dowiedział się również, że na piątkową mszę świętą na Placu Piłsudskiego w Warszawie Lech Kaczyński zaprosił przywódcę Litwy Valdasa Adamkusa i jego małżonkę.
IAR/Dziennik/mb/jędras