"Leki na receptę, zwłaszcza onkologiczne, które musimy mieć na stanie, mogą kosztować nawet 5 tysięcy złotych" - wyjaśnia "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Hanna Jeżewska z przyszpitalnej apteki Pod
Solankami w Grudziądzu. "My musimy za nie zapłacić w hurtowni, a NFZ zwraca nam pieniądze w najlepszym
wypadku po miesiacu" - dodaje. Według niej w porównaniu z pierwsza połowa 2011 roku zyski apteki stopniały co najmniej o 9 procent.
"Dziennik Gazeta Prawna" dodaje, że te placówki, które mieszczą się przy szpitalach i przychodniach,
stoją w obliczu bankructwa. W lepszej sytuacji są placówki realizujące niewiele recept, ale i one mają potężne problemy. Szacuje się, że przed decyzją o zamknięciu stoi około 20 procent aptek. Gdyby do tego doszło,
z rynku może zniknąć około 2,6 tys. placówek, w sumie działa ich obecnie 12,9 tys.
Więcej na ten temat - w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Dziennik Gazeta Prawna"/kry/jj