Podwójny Balotelli wystarczył, by wyrzucić Niemców z euro. Jeden z tytułów agencyjnych nawiązuje wyraźnie do chwytu zwanego podwójnym Nelsonem, ale bardziej jeszcze do trwającego w Brukseli szczytu Unii Europejskiej, na którym mówi się przecież o wspólnej europejskiej walucie.
Bohaterem spotkania, którego rezultat nie był wcale z góry przesądzony, był 21-letni Mario Balotelli, autor obu włoskich bramek. Po raz pierwszy ciemnoskóry piłkarz cieszył się po każdym strzale jak dziecko, co także było nowością spotkania, w którym "Niemcami", jak orzekli obserwatorzy, byli azzurri. Byli cyniczni i bezlitośni, jak ich przeciwnicy - oczywiście dopóki nie trafili na nich w półfinale.
Nie bardzo zaskoczony tym zwycięstwem trener Cesare Prandelli oświadczył, że to najlepszy dowód, by nie mówić zawczasu źle o Italii, bo można nie mieć racji. Przyznał, że w ostatnim kwadransie
piłkarze byli zmęczeni, ale obiecał, że w niedzielę w Kijowie znów dadzą z siebie wszystko. A powinno tego wystarczyć na mistrzowski tytuł. Prandelli objął włoską reprezentację w 2010 roiku, po fatalnym
występie na afrykańskim Mundialu i postawił na parę Cassano-Balotelli, której nie zabrał z sobą do RPA jego poprzednik. Pogromcy Niemców zadedykowali warszawskie zwycięstwo wszystkim Włochom, licząc że przyniesie im trochę nadziei w momencie kryzysu.
IAR