Francuzom nic nie wychodziło. Przegrywali indywidualne pojedynki. Robili błędy w obronie na poziomie przedszkolaków. Mexes, który miał już jedną żółtą kartkę, bezmyślnie faulował i nie zagra z Hiszpanami. Ribery bezradny, Benzema bez pomysłu. Brak drugiej linii, która nie mogła przebić się przez mur Wikingów. Komentatorzy nie zostawiają suchej nitki na Francuzach, którzy po wygranej z Ukrainą osiedli na laurach, a Szwedzi zagrali tak, jakby to był finał mistrzostw świata. Nie chodzi zatem o pietruszkę, bo już wcześniej byli wyeliminowani - w sporcie liczy się sport, walka o honor. I szacunek dla kibiców, których na trybunach w Kijowie było kilka tysięcy. Przecudny gol Ibrahamowicza. Sliczna druga bramka pod poprzeczkę. Po dwudziestu trzech meczach bez porażki, Francja przegrała z kretesem, ale nie chodzi o statystyki, lecz o styl. Tylko Hugo Lloris stanął na wysokości zadania. Fruwał pod poprzeczkę jak koliber, który nigdy nie może przestać machać swoimi skrzydełkami. Z Hiszpanami trzeba znacznie lepszej gry
- komemtują francuskie media.
IAR