Nie doszło do rozmów o ponownym zatrudnieniu i podwyżkach. Lekarze kilkakrotnie prosili o przerwy. Ostatnia zamiast pięciu minut trwała czterdzieści. W tym czasie na rozmowy czekali dyrektorzy szpitali i prezydent miasta Andrzej Kosztowniak.
Cierpliwość tracili również pacjenci. Można było usłyszeć uwagi o lekarskich pensjach przekraczających 10 tysięcy złotych i "rozbijaniu się drogimi samochodami" przez medyków. Lekarze wciąż podkreślają, że chcą rozwiązania konfliktu.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.