Według autorów filmu "Nigdy w swojej historii naród białoruski nie doświadczył tylu podobnych prześladowań jak w czasie 'polskiej okupacji'. Dlatego z radością spotykał wyzwolicielską Armią Czerwoną we wrześniu 1939 roku" .
To teza z gruntu fałszywa, jako że mniejszość białoruska nie była masowo prześladowana przez władze polskie i dopiero sowieci dokonywali na tej ludności eksterminacji - twierdzi były wiceambasador Polski na Białorusi i autor portalu kresy24.pl, Marek Bućko. Były dyplomata przypomniał takie fakty, jak rozstrzelanie przez sowietów 300 tysięcy Białorusinów w Kuropatach i eksterminację białoruskiej inteligencji. "W Polsce Białorusinów nikt nie rozstrzeliwał i nie mordował" - zaznaczył Marek Bućko. Jak dodał, w obozie odosobnienia w Berezie Kartuskiej przebywało najwyżej 200 Białorusinów, w większości działających na zlecenie Kremla dywersantów podpalających polskie wsie i mordujących ziemian.
Nieco inaczej sprawę komentuje historyk i białoruski działacz antykomunistyczny w Polsce Oleg Łatyszonek. Ogólny wydźwięk filmu budzi sprzeciw białoruskiego historyka, ale jednocześnie przyznaje on, że Białorusini nie czuli się w Drugiej Rzeczpospolitej jak we własnym kraju. "Ponad milionowa mniejszość była uciskana i pozbawiona głosu" - uważa historyk. Białorusini, na skutek działań władz i służb specjalnych zostali pozbawieni szkolnictwa i własnej prasy. Oleg Łatyszonek powiedział, że odczuła to także jego własna rodzina. Jego stryja nie przyjęto bowiem do szkoły średniej, gdyż nie chciał zmienić wyznania i narodowości.
Doktor historii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Oleg Łatyszonek podkreśla jednak, że tezy autorów białoruskiego filmu są mocno przesadzone. "Wielkim nadużyciem jest zrównywanie okupacji sowieckiej i niemieckiej na Białorusi z okresem, gdy ziemie białoruskie należały do Drugiej Rzeczpospolitej. Polacy nie dokonywali eksterminacji na białoruskiej ludności" - podkreśla doktor Oleg Łatyszonek.