Funkcjonariusze komunistycznych służb specjalnych pomogli Cezaremu Stypułkowskiemu uniknąć odpowiedzialności za wypadek drogowy, w którym zginęło 3 ludzi. Taką tezę wysuwa najnowsza "Gazeta Polska".
Według tygodnika, zaraz po wypadku, który były prezes PZU spowodował w 2002 roku, pojawił się przy nim dyrektor administracyjny dawnego Banku Handlowego, Tadeusz Czerwiński. Przeprowadził on wiele rozmów telefonicznych z policjantami z Nidzicy, gdzie doszło do wypadku. Według "Gazety", Czerwiński był funkcjonariuszem Grupy "D" z 4 Departamentu komunistycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Z tą tajną grupą historycy wiążą najbardziej brutalne ataki na Kościół, w tym zabójstwo księdza Jerzego Popiełuszki. Obecnie Tadeusz Czerwiński pracuje w Polskim Związku Piłki Nożnej.
Tygodnik pisze, że po wypadku zniknął podstawowy dowód - komputer pokładowy z samochodu Stypułkowskiego. Opinia techniczna na temat wypadku, przygotowana przez rzeczoznawców, zawierała wiele błędów, jednak na jej podstawie umorzono dochodzenie. Rodzice ofiar zaskarżyli tę decyzję do Sądu Rejonowego w Niedzicy, ale ten oddalił skargę. Składowi sędziowskiemu przewodniczył Andrzej Świdwiński, były współpracownik komunistycznych służb. Więcej na ten temat w "Gazecie Polskiej".
"Gazeta Polska" nr 34/Siekaj/pul