Dziennik informuje, że bezdomna Teresa K trafiła do izby wytrzeźwień 1 marca. 50-letnia kobieta była pijana i brudna. Badająca ją lekarka nie stwierdzła żadnej choroby i przyjęła do izby. 12 godzin później lekarka sprawdziła, czy kobieta wytrzeźwiała. Teresa K. nie odpowiadałą na pytania, nie mogła wstać z łóżka. Według ustaleń "GW" lekarka wezwała pogotowie. W szpitalu lekarze stwierdzili u bezdomnej zapalenie płuc i powiększoną wątrobę, natychmiast ją zoperowali. Teresa K. umarła następnego dnia. Według danych "Gazety Wyborczej" w szpitalnej dokumentacji jako przyczyny zgonu wpisano "ostrą niewydolność oddechową, niewydolność wielu narządów wewnętrznych i zapalenie płuc".
Według ustaleń dziennikarzy, pracownicy izby wytrzeźwień, obawiają się, że kobieta zmarła przez toksyczny środek na wszy- Haron. Gazeta zaznacza, że jest on groźny dla ludzi i środowiska naturalnego. Do izby przyniosła go w połowie lutego jedna z pracownic.
Według gazety, Haron rozpylono w łazience, gdzie myje się pijanych, oraz w salach dla najbardziej zaniedbanych pacjentów. Autorzy artykułu podkreślają, że pracownicy izby czuli się coraz gorzej - mieli zawroty głowy, bóle żołądka. Mimo to Haron używano przez trzy tygodnie.
"Gazeta Wyborcza" podaje, że kilka dni po tragedii obie lekarki - Alicja G. i Izabella K. - zwalniają się z pracy. Po odejściu dwóch lekarek, w izbie został tylko jeden lekarz, który równocześnie miał dyżury w pogotowiu. Jak ustalono, nietrzeźwych badali przypadkowi pracownicy i ochroniarze.
Według dziennika, NIK już rok temu wytknęła samorządom w całym kraju, że źle nadzorują izby wytrzeźwień. Każdego roku trafia do nich ponad ćwierć miliona Polaków. W 2006 r w izbach zmarło 10 pacjentów.
Cały reportaż- w "Gazecie Wyborczej"
"Gazeta Wyborcza"/iar/kw/dyd
