Teraz gazeta ustaliła, że obecnie w stoczni pracuje już 28 obywateli Korei Północnej. Dwaj z nich to partyjni nadzorcy, zatrudnieni oficjalnie jako tłumacze. Koreańczycy są skoszarowani, co ułatwia kontrolę nad nimi. Dziennik podkreśla, że Stocznia płaci za pracę koreańskiego spawacza miesięcznie 2 i pół tysiąca złotych. Pracownik dostaje jednak z tego tylko 60 złotych. Jest to i tak kilkanaście razy więcej, niż dostawałby u siebie w kraju - zaznacza "Gazeta Wyborcza".
Gazeta Wyborcza/jurczynski / mb