Kobiecie groziło do ośmiu lat więzienia. Prokuratorzy zarzucali jej także przyjęcie korzyści majątkowej oraz spowodowanie strat w wysokości ośmiuset tysięcy złotych. Zdaniem gazety, prokuraturze trudno będzie teraz obronić choćby jeden z tych zarzutów.
Wszystkie zarzuty dotyczyły końca lat 90., gdy Grażyna S. kierowała spółką miejską Estrada Śląska. Prokuratorzy twierdzili, że podpisywała ze sobą i zaufanymi pracownikami umowy-zlecenia na wykonanie prac na rzecz spółki. Według nich, była wiceprezydent zarobiła dzięki temu prawie 150 tysięcy złotych. Pracownicy spółki twierdzą jednak, że podpisywali umowy na prace wykraczające poza ich obowiązki. Gazeta pisze, że prokuratura ma teraz powołać biegłego, który sprawdzi, czy można było je wykonać w ramach obowiązków służbowych.
"Gazeta Wyborcza"/IAR/to/jędras