Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Gazeta Wyborcza" - Co robić po wielkiej wodzie

0
Podziel się:

Nawet kiedy woda opadnie, zalane domy będą szybko niszczeć. Powód? Wilgoć i kolonie grzybów. Im więcej damy im czasu, tym bardziej zrujnują nasze zdrowie i portfele. O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".

Eksperci podkreślają, że najgorsze co można zrobić, to zamknąć szczelnie okna i włączyć nagrzewnicę powietrza. Powoduje to pojawianie się licznych kolonii grzybów. Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", nie można czekać do ostatniej chwili, gdyż w ten sposób spisujemy dom na straty, bo po kilku tygodniach grzyba już nie da się wyplenić. Powodzianie będą musieli skuć wszystkie ściany, podłogi, a może nawet wymienić elementy konstrukcyjne dachu. Specjaliści podkreślają, że czasem szybciej i taniej jest zburzyć taki dom i postawić nowy.
Ważne jest porządne wywietrzenie domu, wynosienie wszystkich przedmiotów, jakie mogły mieć kontakt z wodą. Segregujemy na te, które można uratować, i te, które trzeba wyrzucić. Eksperci podkreślają w gazecie, że konieczne jest zerwanie zalanego parkietu, desek, paneli, wykładzin. Ze ścian tapety i boazerię.
Dziennik zaznacza, że na terenach ogarniętych powodzią, niezwykle duże jest zagrożenie grzybami. Niektóre rozwijają się w zawrotnym tempie. Potrafią w ciągu dwóch-trzech dni wytworzyć zarodniki, niebawem w powietrzu są ich miliardy. Wtedy - nawet jeśli osuszymy budynek, ale go nie zdezynfekujemy - będziemy przez sześć-osiem miesięcy wdychali żywe zarodniki. Prowadzą one od alergii i przeziębień po grzybice układowe, uszkodzenia wątroby, nerek, a nawet nowotwory.
Jak czytamy, najczęstsze błędy powodzian, to przede wszystkim błąd zaniechania.
Więcej - w "Gazecie Wyborczej".

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR) "Gazeta Wyborcza"/ kw/dj

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)