Spadek liczby turystów widoczny jest we wszystkich restauracjach i hotelach. Najgorzej jest jednak w Sukiennicach, gdyż obroty niektórych kramów spadły nawet o 80 procent - alarmuje krakowski restaurator Jacek Łodziński.
Według turystów, w Krakowie taksówką jeździ się drożej niż po Londynie, a bilet do Muzeum Narodowego kosztuje prawie tyle samo co do Luwru. Również lotnisko w Balicach, które przez kilka sezonów biło rekordy liczby odprawianych pasażerów, traci turystów i przewoźników. Wycofały się już dwie linie - Sky Europe do Wiednia i Germanwing do Katowic.
Grażyna Leja, pełnomocnik prezydenta Krakowa do spraw turystyki, za taką sytuację obwinia rząd, który nie finansuje promocji miasta za granicą.
Krakowscy urzędnicy liczą na promocję przez wydarzenia kulturalne. Według szefowej krakowskiej promocji Izabeli Helbin, nie da się obniżyć cen w Krakowie, dlatego miasto chce poprzez jakość atrakcji turystycznych przyciagnąć bogatych.
Więcej na ten temat w "Gazecie Wyborczej".
"Gazeta Wyborcza"/mf/łp