Redaktor naczelny dziennika Adam Michnik napisał, że "opinia publiczna miała okazję zapoznać się z programem przyrządzonym wedle najlepszych wzorów prowokacji KGB".
Michnik zapewnia, że "Gazeta Wyborcza" nigdy nie działała na zlecenie żadnych służb specjalnych. "Nigdy nie uczestniczyliśmy w żadnym spisku, który miał prowadzić do zabójstwa czy prześladowania Aleksandra Gudzowatego. Ocenę naszych publikacji na temat interesów Gudzowatego pozostawiamy naszym Czytelnikom" - pisze redaktor naczelny dziennika.
Paweł Wroński zauważa, że mimo odpowiednio przygotowanego nastroju w programie, na taśmach nie ma informacji, że "Gazeta Wyborcza" w jakikolwiek sposób nakłaniała do zabójstwa szefa Bartimpeksu. "Nie ma również informacji, która pojawiła się chyba jako prowokacja w polskich mediach, że Adam Michnik przyznaje, że Andrzej Kublik, dziennikarz zajmujący się sprawami gazu, i cała 'Gazeta' była inspirowana przez tajne służby - dodaje publicysta.
iar/GazetaWyborcza/kal/dj