Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Gazeta Wyborcza" Wywiad z byłym dyrektorem szpitala MSWiA

0
Podziel się:

Były dyrektor szpitala MSWiA w Warszawie mówi "Gazecie Wyborczej", że sprawa doktora Mirosława Garlickiego wynikała z ludzkiej zawiści. Według docenta Marka Durlika, Garlicki, który przed przyjazdem do Warszawy pracował w Krakowie, tak jak cały ośrodek krakowski rywalizował z ośrodkiem Zbigniewa Religi w Zabrzu. O tej rywalizacji wiedziało całe środowisko.

Durlik przyznaje, że inni lekarze skarżyli się na Garlickiego, bo wymagał od nich- ich zdaniem- za wiele. Były ordynator oddziału chirurgii miał zmuszać kolegów do przyjeżdżania do pracy w soboty i niedziele i opiekowania się chorymi po godzinach, mieli też pretensję, że wymaga dyscypliny. Pielęgniarki zaś skarzyły się mediom, że doktor kazał im nosić białe bawełniane skarpety. Docent Durlik wyjaśnia, że tak było, bo wtedy widać brud. ":Wszystko na oddziale musiało być nieskazitelnie czyste. Dlatego poziom zakażeń na oddziale Garlickiego był najniższy w całym szpitalu"- dodaje. Mówi też, że jako dyrektor nigdy nie miał kłopotów w kontaktach z doktorem, nie skarżyli się na niego ani jego zastępcy ani inni ordynatorzy. "Garlicki po prostu wymuszał na zespole bezwzględne posłuszeństwo . I przede wszystkim to oni się na niego skarżyli"- dodaje.
Marek Durlik odnosi się też do zarzutu przyjmowania prezentów od pacjentów przez Garlickiego w zamian za przychylność przy zabiegach. Zdaniem docenta, w transplantologii niezwykle trudno jest "coś załatwić".
Lekarze nie wiedzą, jaki pacjent trafi na przeszczep, gdyż chorzy przesyłani są z centralnej listy biorców. Jego zdaniem, nie mógł tego wiedzieć także Mirosław Garlicki.
Były dyrektor szpitala MSWiA w Warszawie mówi też, że nigdy ani do niego, ani do rzecznika praw pacjenta nie wpłynęło żadne pismo w sprawie przyjmowania korzyści przez Garlickiego, a zarzuty o korupcję były dla niego ogromnym zaskoczeniem. "Proszę zauważyć, że to, co pokazał Ziobro w telewizji, jak Garlicki wyjmuje pieniądze z książki, to nie był dowód na przyjmowanie łapówek. To był dowód na przyjmowanie wdzięczności od pacjenta. Łapówki- podkreślam- to jest uzależnienie wykonania cyznności przez urzędnika państwowoego od otrzymania pieniędzy. Garlicki twierdzi, że tego nie rozbił"- mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" docent Marek Durlik, do lutego 2007 dyrektor szpitala MSWiA w Warszawie.

.

"Gazeta Wyborcza"/IAR/kl/dyd

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)