Proces toczy się po raz trzeci. Lech Wałęsa wytoczył go byłemu działaczowi Wolnych Związków Zawodowych, bo ten zarzucił mu agenturalną przeszłość. Wyszkowski utrzymywał dziś przed sądem, że zachowały się - potwierdzające to - pisemne dokumenty. Działacz miał otrzymać trzy donosy Tajnego Współpracownika "Bolka" od niezależnego historyka, który badał archiwa Instytutu Pamięci Narodowej. Wyszkowski twierdzi, że potwierdził te dokumenty jako autentyczne u badaczy IPN.
Byłego prezydenta nie było w sądzie. Jego pełnomocnik Ewelina Wolańska wniosła o wyłączenie ze sprawy wszystkich wniosków pozwanego. Chodzi tu między innymi o listę 124 osób, które jako świadków chce wezwać Wyszkowski, a także o rzekome donosy. Mecenas Wolańska twierdzi, że są to wszystko kserokopie i na żadnej z nich nie ma podpisu Lecha Wałęsy. Utrzymuje też, że zeznania ponad stu świadków będą bezwartościowe. Jako dowód adwokat przytacza oświadczenie sądu lustracyjnego, który w 2005 roku przyznał Wałęsie status pokrzywdzonego. Wtedy - jak mówi Wolańska - przesłuchano wiele osób, które również chce powołać pozwany. Mecenas dodaje, że nikt do tej pory nie zakwestionował wyroku sądu lustracyjnego.
Zarzut, że w latach 70 Wałęsa był tajnym i płatnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa Wyszkowski przedstawił w telewizyjnych programach cztery lata temu. W tym samym czasie Wałęsa otrzymał od IPN status pokrzywdzonego.
Sąd Okręgowy w Gdańsku już dwukrotnie uznał, że działacz dawnych Wolnych Związków Zwodowych naruszył dobra osobiste Wałęsy zarzucając mu agenturalną przeszłość. Wyroki te uchylił jednak Sąd Apelacyjny.