Marian J. - były doradca podatkowy Stokłosy - przyjechał do sądu z pełnomocnikiem i w asyście dwóch mężczyzn. Sąd na wniosek jednego z obrońców próbował ustalić, czy są to ochroniarze świadka, czy osoby, przydzielone mu do ochrony przez prokuraturę i czy w związku z tym będzie mógł swobodnie składać zeznania. Pełnomocnik świadka powiedział, że mężczyźni przyjechali do pomocy, gdyż jego klient choruje na zaawansowaną cukrzycę.
W innym procesie, który ma się rozpocząć w Sądzie Rejonowym w Chodzieży Marian J. został oskarżony o wręczanie łapówek na polecenie Stokłosy.
Dziś świadek odmówił składania zeznań, nie chciał też odnosić się do tych, złożonych wcześniej w śledztwie. Przesłuchiwany wtedy przez prokuratora szczegółowo opisał, w jakich okolicznościach i jakie kwoty wręczył na polecenie Stokłosy urzędnikom ministerstwa finansów i sędziemu administracyjnemu z Poznania. Świadek zeznał w śledztwie, że chodziło o uzyskanie decyzji podatkowych, korzystnych dla Stokłosy. Mówił też, że był zaufanym człowiekiem senatora i wykonywał na jego polecenie - jak to określił "te niegodziwe rzeczy". Po odczytaniu zeznań, złożonych przez Mariana J., krótkie oświadczenie ma złożyć Henryk Stokłosa, który za każdym razem twierdzi, że zeznania świadka są nieprawdziwe.