Sąd ukarał Aleksandra Milinkiewicza za to, że ten pod koniec listopada wyjechał na Łotwę wykorzystując paszport swojego syna, który również nazywa się Aleksander Milinkiewicz. Działacz twierdzi, że przypadkowo miał przy sobie paszport swój i syna i przez nieuwagę podał urzędnikowi niewłaściwy dokument. Przedstawiciel białoruskiej straży granicznej niczego nie zauważył. Lider opozycji twierdzi zaś, że swój błąd zauważył dopiero po przylocie do Rygi.
Paweł Mażejka, rzecznik byłego kandydata na prezydenta, powiedział Polskiemu Radiu, że Milinkiewicz został skazany zaocznie, bo znów był za granicą. Tym razem jednak posługiwał się już własnym paszportem. Zamierza odwoływać się od wyroku do sądu wyższej instancji. Był sądzony z artykułu â?ľbezprawne przekroczenie granicy". Grozi za to do 2 lat robót poprawczych lub grzywna w wysokości 9 milionów rubli, czyli około 4400 dolarów.