Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Historycy IPN: Zachowane dokumenty świadczą o współpracy L. Wałęsy z SB

1
Podziel się:

W poniedziałek do księgarń trafi książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, w której historycy IPN przekonują, że Lech Wałęsa współpracował z PRL-owskimi służbami bezpieczeństwa. Zdaniem historyków dokumenty zachowane w archiwach dawnej bezpieki świadczą o tym, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "BOLEK".

W książce "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz wymieniają dokumenty, które - zdaniem autorów - świadczą o agenturalnej współpracy Lecha Wałęsy z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Wśród elementów pozwalających na identyfikację Wałęsy jako tajnego współpracownika wymieniają między innymi zachowaną w IPN kserokopię karty ewidencyjnej Lecha Wałęsy, którego dane pokrywają się z danymi osobowymi byłego prezydenta. Autorzy publikacji wykazują następnie, że pod numerem dziennika rejestracyjnego SB, umieszczonym na karcie SB, figuruje tajny współpracownik o pseudonimie "BOLEK".

Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk, oprócz dzienników rejestracyjnych i korespondencyjnych SB, wskazują również na tak zwane rekordy informatyczne komputerowego systemu kartotek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W obu zapisach z 1988 i 1990 roku dotyczących Lecha Wałęsy napisano "TAJNY WSPÓŁPRACOWNIK" i dodano informację, że współpracownik został zdjęty z ewidencji z powodu niechęci do współpracy.

Identyfikację TW o pseudonimie "BOLEK" potwierdza również jedna z notatek służbowych funkcjonariusza milicji w Gdańsku Marka Aftyki, w której zapisano, że "BOLEK" "został zarejestrowany na zasadzie dobrowolności".

Z kolei prawdziwość tej notatki potwierdza, zdaniem historyków, inny dokument SB. Chodzi o kopię notatki służbowej z rozmowy, którą dwóch majorów aparatu bezpieczeństwa przeprowadziło z Lechem Wałęsą. Zgodnie z dokumentem, celem rozmowy było ponowne pozyskanie Wałęsy do współpracy. Na wstępie tej notatki major Czesław Wojtalik pisze, że wspólnie z majorem Ryszardem Łubińskim przeprowadził rozmowę z Lechem Wałęsą, byłym TW o pseudonimie "BOLEK", "aktualnie rozpracowywanym w w sprawie o kryptonimie +BOLEK+".

Autorzy sporo miejsca poświęcają informacjom na temat niszczenia lub zaginięcia dokumentów TW "BOLKA". Historycy przypominają, że w trakcie realizacji uchwały lustracyjnej w 1992 roku stwierdzono brak części dokumentów dotyczących TW "BOLKA". Między innymi nie odnaleziono teczki personalnej agenta oraz teczki pracy TW. Dodatkowo część dokumentów, w których pojawia się kryptonim agenta, została zastrzeżona przez Delegaturę UOP w Gdańsku. Mimo tego pracownikom MSW udało się odnaleźć 87 dokumentów opisujących współpracę TW "BOLKA" z bezpieką, których autentyczność nie budziła wątpliwości.

Po upadku rządu Jana Olszewskiego wszystkie zostały przejęte przez nowego szefa UOP - Andrzeja Milczanowskiego. Według autorów książki, Lech Wałęsa zapoznał się z tym zbiorem około 6-7 czerwca 1992 roku. Wbrew obowiązującym procedurom prezydent otrzymał oryginały. Według raportów oficerów UOP - między innymi pułkownika Fąfary - kilka dni później dokumenty zostały zwrócone, ale nie wszystkie. Te, które wróciły, zostały zdeponowane w zbiorze zastrzeżonym UOP. Drugi raz Lech Wałęsa wypożyczył dokumenty w 1993 roku. Historycy zwracają uwagę na opis, jakim minister Milczanowski opatrzył akta TW "BOLKA", pisząc o wypożyczeniu "całości dokumentów dotyczących osoby Pana prezydenta Lecha Wałęsy".

W 1996 roku, na wniosek ministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Siemiątkowskiego, funkcjonariusze MSW ponownie zapoznali się z dokumentami TW "BOLKA". Okazało się wówczas, że według protokołu brakuje 12 teczek oraz sześciu notatek służbowych, które się tam miały znajdować.

Z kolei kontrola w gdańskiej delegaturze UOP w 1996 roku stwierdziła brak licznych dokumentów dotyczących TW "BOLKA", wypożyczonych na wniosek kierownictwa placówki do Kancelarii Prezydenta. Wśród dokumantów zabrakło również tak zwanych "mikrofilmów Frączkowskiego". Był to oficer SB, którego zatrzymano w 1993 roku pod zarzutem handlu materiałami radioaktywnymi. Podczas przeszukania mieszkania znaleziono u niego mikrofilmy dotyczące TW "BOLKA". Na wniosek Lecha Wałęsy mikrofilmy zostały wypożyczone jego kancelarii w 1994 roku.

W 1996 roku na wniosek UOP wszczęto śledztwo w sprawie zaginięcia dokumentów. W oświadczeniu UOP znalazło się wyjaśnienie, że po zakończeniu pełnienia funkcji przez Lecha Wałęsy dokumenty nie zostały zwrócone. Postępowanie trwało ponad dwa lata. W charakterze podejrzanych przesłuchano kierownictwo ówczesnego MSW i UOP: Andrzeja Milczanowskiego, Gromosława Czempińskiego oraz Jerzego Koniecznego. Jednak prokuratura stwierdziła, że ich działania "nie stanowiły przestępstwa z powodu braku ustawowych znamion czynu zabronionego" i sprawę umożono. Podstawą do tej decyzji była nowelizacja Kodeksu Karnego z 1998 roku. Wykreślono wówczas paragraf mówiący o odpowiedzialności karnej za nieumyślne zgubienie dokumentów opisanych klauzulą tajemnicy państwowej.

Autorzy przypominają w świetle tych dowodów wypowiedzi Lecha Wałęsy. W wywiadach, których udzielił między innymi Agnieszce Kublik z "Gazety Wyborczej" w 1996 roku i 1997 roku, mówił, że nigdy nie czytał dokumentów na temat TW "BOLKA".

Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz podważają w swojej najnowszej publikacji na temat przeszłości Lecha Wałęsy orzeczenie sądu lustracyjnego z 2000 roku. Zdaniem historyków sąd, orzekając wówczas, że Lech Wałęsa nie jest kłamcą lustracyjnym, potraktował wybiórczo dowody w tej sprawie.

Według autorów książki, głównym dowodem na niewinność Wałęsy była notatka służbowa majora SB Adama Stylińskiego z 1982 roku, w której opisał próby skompromitowania przywódcy "Solidarności". Jednym z działań, prowadzonych przez SB w latach 80. miało być pomówienie Wałęsy o współpracę z bezpieką. Pomóc w tym miało sfałszowanie dokumentów. Wersję tę potwierdzili inni funkcjonariusze SB zeznający przed sądem w 2000 roku.

Tymczasem, według Cenckiewicza i Gontarczyka, przedstawiono sądowi wiele innych dokumentów, które świadczyły o współpracy Wałęsy z SB. Między innymi raport funkcjonariusza gdańskiej SB Marka Aftyki z 1978 roku, w którym przedstawił zawatość teczki Lecha Wałęsy. Wynika z niej, że Wałęsa został pozyskany w 29 grudnia 1970 roku i zaresjestrowany jako TW "Bolek". Autor notatki opisuje go jako osobę chętnie współpracującą z bezpieką i pobierającą za to wynagrodzenie.

Zdaniem autorów jest to koronny dowód na to, że dokumenty świadczące o współpracy Lecha Wałesy istniały przed 1982 rokiem, a więc zanim SB rozważała możliwość skompromitowania go oskarżeniem o współopracę z bezpieką. Sąd Lustracyjny odrzucił jednak ten dowód, opierając się na zeznaniu oficera SB, ktory zasłonił się słabą pamięcią. Dokumenty, o których pisał esbek nie zachowały się do 2000 roku.

Budząca od wielu tygodni duże emocje książka historyków IPN pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" trafi do księgarń w poniedziałek. Lech Wałęsa zaprzecza wszystkim doniesieniom na temat swojej przeszłości, a samą książkę określa jako "paszkwil" i nie wyklucza, że wytoczy proces autorom książki. Cenckiewicza i Gontarczyka oskarża zaś o to, że "ulegli manipulacjom Służby Bezpieczeństwa".

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(1)
Zibi
12 miesięcy temu
Byłoby lepiej, gdybyś Bolku po prostu szczerze się przyznał. Inni to zrobili i nikt im głowy tym nie zawraca. Było minęło.