Trzy lata temu Garzon chciał sądzić za zbrodnie frankizmu i ekshumować ofiary wojny domowej, których szczątki spoczywają w setkach zbiorowych mogił na terenie całej Hiszpanii. Chciał też wyjaśnić los ponad 100 tysięcy przeciwników Franco, wymordowanych pod koniec wojny domowej i w pierwszych latach dyktatury.
"Przeciwko haniebnym procesom. Przeciwko zbrodniom wojennym. W obronie sędziego Garzona" - takie hasło widniało na transparencie niesionym przez protestujących. W manifestacji uczestniczyli m.in. liderzy centrali związkowych, aktorzy i politycy z lewicowych ugrupowań.
"Nie możemy pozwolić, aby przymykano oczy na korupcję w Hiszpanii i budowano mury milczenia przeciwko przeszłości i historii, które należą do całego narodu" - podkreślał Cayo Lara, lider Zjednoczonej Lewicy.
Zwolennicy sędziego Garzona, który przed laty zasłynął m.in. z aresztowania Augusto Pinocheta, żądają prawa do osądzenia zbrodni dyktatury Franco. Przeciwnicy tych żądań podkreślają, że - zgodnie z prawem - nie można sądzić zmarłych i że wspierających reżim Franco objęła przed laty amnestia.
Przeciwko Garzonowi toczą się obecnie dwa procesy, w których jest oskarżony o przekroczenie uprawnień. W obu grozi mu kara około 20 lat pozbawienia prawa do wykonywania zawodu.
IAR
