Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Incydent w Gruzji, z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie był zamachem"

0
Podziel się:

W raporcie opublikowanym przez Kancelarię Premiera stwierdzono, że incydent w Gruzji, z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie był zamachem. Dokument na ten temat opracował zespół pod kierownictwem sekretarza kolegium do spraw służb specjalnych - Jacka Cichockiego.

Według autorów raportu, w czasie wizyty i w trakcie przygotowań do niej wystąpiły niedociągnięcia, które negatywnie wpłynęły na bezpieczeństwo głowy państwa. Winę za to, w znacznej mierze, ponosi strona gruzińska. Od początku wizyta nie przebiegała według ustalonego planu, zdecydowano się jechać drogą nierozpoznaną i niezabezpieczoną przez gruzińską ochronę.

W raporcie zwrócono też uwagę na nieprzygotowanie funkcjonariuszy BOR i innych Polaków uczestniczących w delegacji. BOR za późno otrzymał informacje o wizycie, a przed wylotem z Polski nie wiadomo było nawet, że prezydenci mają odwiedzić obóz dla uchodźców.

Premier Donald Tusk stwierdził, że podczas wizyty w Gruzji niepotrzebnie narażono na niebezpieczeństwo życie i zdrowie prezydenta. "Jak zawsze w takiej sytuacji, odpowiedzialność spoczywa na współgospodarzach" - stwierdził szef rządu.

Sytuacją tą oburzony jest były szef GROM-u Roman Polko. Według niego, niedopuszczalne jest, by osoby odpowiadające za osobistą ochronę prezydenta w krytycznej sytuacji znajdowały się w odległości 200 metrów od głowy państwa.

W niedzielę 23 listopada prezydenci Polski i Gruzji pojechali na granicę gruzińsko-osetyjską. W pobliżu ich kolumny oddano strzały z broni maszynowej. W związku z tymi wydarzeniami szef BOR Marian Janicki zawiesił podpułkownika Krzysztof Olszowca, który był odpowiedzialny za ochronę głowy państwa.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)