Oficjalne wyniki zostaną ogłoszone w sobotę. Już dzisiaj wiadomo jednak, że Indyjski Kongres Narodowy Sonii Gandhi, aby utworzyć gabinet będzie musiał przystać na daleko idące ustępstwa wobec przyszłych koalicjantów. Politolog i publicysta Nanda Kishor Trikha uważa, że ugrupowania, które nie chcą dominacji Indyjskiej Partii Ludowej muszą wspierać Kongres Narodowy. Jednocześnie nie zamierzają one dopuścić, by premierem został przedstawiciel tej partii. Dlatego - według analityka - jest możliwość, że gabinetem pokieruje polityk spoza Partii Kongresowej, wywodzący się z partii koalicyjnej.
Zdaniem ekspertów, byłaby to nowość na scenie politycznej, którą od lat kierowali przedstawiciele którejś z wielkich partii ogólnoindyjskich. Część komentatorów uważa, że nowy gabinet nie przetrwa całej kadencji i konieczne będą przedterminowe wybory.