Komisja Europejska czeka z podpisaniem umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą na nowe władze. Już teraz jednak Wspólnota zastanawia się, jak finansowo wesprzeć Ukrainę, której gospodarka jest na skraju bankructwa. Temu służy m.in. dzisiejsza wizyta w Kijowie szefowej unijnej dyplomacji.
Catherine Ashton spotka się m.in. z trzema liderami opozycji, przewodniczącym ukraińskiej Rady Najwyższej oraz byłą premier Julią Tymoszenko. Bruksela zapewnia, że jest gotowa udzielić Ukrainie zarówno krótko-, jak i długoterminowego wsparcia. "Jesteśmy tu, by pomóc, pod warunkiem oczywiście, że na Ukrainie zostaną podjęte konieczne reformy gospodarcze. Nie wykluczamy żadnej możliwości" - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej Olivier Bailly. Według unijnych źródeł, Unia mogłaby zaoferować Ukrainie co najmniej 20 miliardów euro w ciągu 7 lat. Taka pomoc zostałaby jednak uruchomiona dopiero po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej. A z tym Bruksela czeka na nowe władze. "Chcielibyśmy rozmawiać na temat umowy z rządem, który zostanie wyłoniony po wyborach - tak, by mieć pewność, że ma on poparcie większości społeczeństwa" - dodał Bailly.
Umowa ze Wspólnotą miała zostać podpisana w listopadzie. Ówczesne władze zmienily jednak decyzję, co doprowadziło do masowych protestów.
IAR
