Przedsiębiorstwo oskarża ich o próbę zatrzymania koparki i doprowadzenie do dwugodzinnego przestoju w produkcji. Spółka chce obciążyć ekologów za straty.
Przedsiębiorstwo w oficjalnym komunikacie zaprzecza także zarzutom aktywistów, jakoby niektórzy z nich zostali pobici przez ochronę. Z kolei rzecznik prasowy Greenpeace Jacek Winiarski mówi, że są na to dowody w postaci filmów i zdjęć.
Winiarski podkreśla także, że ekolodzy wcale nie mieli zamiaru zatrzymywać koparki, ale chcieli jedynie wysypać wapnem duży napis "stop". Tłumaczy, że miała to być symboliczna demonstracja nie przeciw górnikom, ale energetycznej polityce państwa. Chodziło im o to, aby przestano tak masowo wydobywać węgiel, którego spalanie zatruwa środowisko i zwrócono się w stronę odnawialnych źródeł energii.
Ekolodzy, którzy od połowy listopada koczują na skraju odkrywki Jóźwin, pozostaną tam do początku grudnia. Później przeniosą się do Poznania na szczyt klimatyczny.