Prowadzone obecnie postępowanie ma wyjaśnić, czy nie doszło do ujawnienia tajemnic państwowych. W skandal zamieszanych jest co najmniej czworo dyplomatów, w tym były konsul generalny Korei Południowej w Szanghaju. Mieli oni dostarczać Chince - w zamian za usługi seksualne - depesze dyplomatyczne, a także ułatwiać uzyskanie południowokoreańskich wiz poleconym przez nią osobom. Sprawa wyszła na jaw, gdy mąż kobiety - obywatel Korei Południowej - znalazł w jej komputerze dane dotyczące wydawanych wiz oraz zdjęcia z pracownikami konsulatu. Dzisiaj publikuje je większość południowokoreańskich dzienników. Media w Seulu podejrzewają, że prócz depesz dyplomatycznych do Chin wyciekły m.in. dane teleadresowe setek południowokoreańskich polityków.