Poseł Krzysztof Lisek z PO wyjaśnia, że listy są niezbędnym dokumentem dla normalnego działania danej placówki i dla pracy ambasadora. "Dla Polski te osoby są ambasadorami, a dla kraju, do którego przyjechały- osobami prywatnymi"- zaznacza poseł. Ostrzega, że to z kolei rodzi również określone konsekwencje, które nie są w interesie Polski i nie są dobrze widziane w dyplomacji.
"To w języku dyplomacji jest odbierane jako obniżenie rangi stosunków dyplomatycznych. Dyplomaci pytają, co się dzieje"- dodaje Krzysztof Lisek.
Według strony rządowej, prezydent uzależnił podpisanie listów dla tych ambasadorów od poparcia premiera dla Anny Fotygi na stanowisko ambasadora przy ONZ. Na razie jednak nie ma ostatecznej decyzji w tej sprawie.
Ostatnio Donald Tusk powiedział, że Anna Fotyga najprawdopodobniej nie doczeka się nominacji, gdyż jasno dała do zrozumienia, że nie zgadza się z prowadzoną przez rząd polityką zagraniczną.