Benedykt XVI przyjeżdża do jednego z najmniejszych ale i najważniejszych państw na Bliskim Wschodzie. Liczący 4 miliony mieszkańców kraj zamieszkują wyznawcy aż 18 różnych religii. Chrześcijanie stanowią tutaj aż 35 procent populacji. "Jestem pewien, że papież martwi się o chrześcijan, zarówno w Libanie, w Syrii i na Bliskim Wschodzie" - mówi jeden z organizatorów papieskiej wizyty Marwan Tabet.
Kiedy Benedykt XVI wyląduje w Bejrucie znajdzie się zaledwie 50 kilometrów od granic Syrii, w której trwa wojna domowa. Nikt nie ma złudzeń co do tego, że papieska wizyta nie zakończy przemocy. Jednak zarówno chrześcijanie jak i muzułmanie liczą, że Benedyktowi XVI uda się złagodzić napięcia między religiami na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza, że papież cieszy się w Libanie dużym szacunkiem. "Myślę, że ta wizyta podkreśli znaczenie współistnienia chrześcijan i muzułmanów. Oczywiście, potrzebujemy jej w czasie, gdy całemu regionowi grozi rozpad" - podkreśla jeden z szyickich liderów Ali Fadlallah.
Benedykt XVI będzie przemawiał w Libanie po francusku czyli w języki rozumianym przez olbrzymią część społeczeństwa.
W czasie wizyty w Libanie papież podpisze adhortację apostolską mówiącą o pokoju na Bliskim Wschodzie i konflikcie izraelsko-palestyńskim. Benedykt XVI spotka się także z młodzieżą, liderami religijnymi i odprawi mszę w Bejrucie.
IAR