Do incydentu doszło na początku czerwca. Jak podała lokalna prasa wtedy właśnie prezydent Łodzi w wulgarny sposób odezwał sie do strażnika miejskiego. Po tej publikacji sprawą zajęła się prokuratura, która wszczęła dochodzenie. Aby dokładnie zbadać przebieg wydarzenia trzeba było przesłuchać świadków, w tym prezydenta, które zaplanowano na 10 sierpnia. Sama prokuratura przyznaje, że został on wezwany w charakterze świadka. Jego zeznania mają zweryfikować informacje uzyskane od wszystkich innych osób pytanych w tej sprawie. Wśród nich był strażnik miejski, fotoreporter i dziennikarz, który opisał incydent.
Kilka dni po wydarzeniu strażnik miejski przyznał, że prezydent go nie obraził, jednak postępowanie było już w toku. Za obrazę funkcjonariusza grozi nawet do roku pozbawienia wolności.