Jak podkreślał na konferencji prasowej, zrobi to dlatego, że nie zgadza się na marginalizację lub likwidację partii, a także na zaprzepaszczenie dorobku milionów wyborców i sympatyków lewicy. Jego zdaniem nadszedł najwyższy czas, żeby zakończyć okres powyborczej bierności i wziąć się do pracy, by mierzyć w najważniejsze cele.
Szef Klubu SLD powiedział, że jeżeli zostanie przewodniczącym Sojuszu, jego głównym zadaniem będzie sklejanie i łączenie partii, która jest wewnętrznie bardzo rozbita. Jak mówił, w SLD musi być osłabiony stan wewnętrznego napięcia, żeby była to formacja normalnie funkcjonująca. Miller podkreślał, że różnice w partii są naturalne, ale w SLD po słabym wyniku wyborczym poziom emocji osiągnął niebezpieczny pułap. Dodał, że jego zadaniem będzie wykorzystanie wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia w SLD.
Podczas sobotniej konwencji z funkcji przewodniczącego Sojuszu ma zrezygnować Grzegorz Napieralski.
Do tej pory oficjalne kandydatury na nowego przewodniczącego zgłosili: Joanna Senyszyn, Marek Balt i Artur Hebda. Nieoficjalnie mówi się też o Katarzynie Piekarskiej.
Były premier Leszek Miller stał już na czele SLD w latach 1998-2004.