Jak przypomina "Nasz Dziennik", przed katastrofą polskiego samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem, na lotnisku Siewiernyj dwukrotnie do lądowania podchodził samolot Ił-76, który ostatecznie odleciał z powrotem do Moskwy. Nie wiadomo jednak, jaka była prawdziwa misja transportowca rosyjskich sił powietrznych. Maszyny tego typu od roku nie stacjonują na Siewiernym, a znajdujące się przy smoleńskim lotnisku wojskowym zakłady lotnicze nigdy nie remontowały samolotów zakładów Iliuszyna, zresztą mają obecnie mało zamówień i prawie nie funkcjonują.
W każdym razie trudno przypuszczać - pisze "Nasz Dziennik" - aby w godzinach przylotu samolotów obsługujących wizytę zagraniczną na najwyższym szczeblu zaplanowano operację lotniczą z nią zupełnie niezwiązaną. Według informacji podawanych po katastrofie, Ił-76 miał przewozić funkcjonariuszy ochrony. Jednak w takim razie to dodatkowe wsparcie sił Federalnej Służby Bezpieczeństwa, Federalnej Służby Ochrony i OMON znajdujących się już w Smoleńsku przybyłoby za późno.
Więcej na ten temat - w "Naszym Dzienniku".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Nasz Dziennik"/dabr