Według "Naszego Dziennika" w 2030 roku czeka nas 120 miliardów złotych deficytu budżetowego: 80 miliardów więcej będziemy musieli przeznaczyć z państwowej kasy na emerytury i 40 miliardów na służbę zdrowia. Zdaniem gazety już za 20 lat staniemy przed dylematem - albo deficyt budżetowy na poziomie 10 procent PKB albo rozpad systemów zabezpieczenia społecznego i zdrowotnego.
"Nasz Dziennik" pisze, że w 2030 roku około 30 procent polskiego społeczeństwa będzie w tak zwanym wieku poprodukcyjnym, ponieważ na emeryturę przejdą roczniki powojennego wyżu demograficznego. Pociągnie to za sobą wzrost wydatków budżetowych na świadczenia emerytalne i zdrowotne o 120 miliardów rocznie. Tę astronomiczną kwotę będzie musiało dostarczyć do budżetu w formie podatków pokolenie naszych dzieci i wnuków, które za 10-20 lat wejdzie na rynek pracy. Problem jednak w tym - pisze "Nasz Dziennik" - że jest ono bardzo nieliczne.
Efektem będzie drastyczne zredukowanie świadczeń emerytalnych i zdrowotnych.
Skutki nadciągającej katastrofy finansowej można w pewnym stopniu ograniczyć, jeśli natychmiast podjęta zostanie aktywna polityka prorodzinna, prourodzeniowa i antyemigracyjna, a systemy emerytalny i zdrowotny zostaną zreformowane w taki sposób, aby nie przerzucały całego ciężaru świadczeń na przyszłe pokolenia - czytamy w "Naszym Dzienniku".
"Nasz Dziennik"/IAR/kry/dabr
