- Nie wiem, na jakich informacjach bazuje pan Seremet. Dla mnie jest to ewidentna manipulacja faktami - mówi syn Anny Walentynowicz. - Ja rozpoznałem swoją mamę, a pani Agnieszka Surman rozpoznała swoją ciocię Teresę Walewską-Przyjałkowską. W związku z tym mowa o tym, że to myśmy się pomylili, jest kompletnie nieuprawniona. To jakiś wytwór chorej wyobraźni pana Seremeta - dodaje.
Janusz Walentynowicz mówi, że nie wystarcza mu słowo "przepraszam" premiera, które padło w Sejmie. - Nie jest wystarczające przy okazji skandalu związanego z zamianą ciał i całego śledztwa smoleńskiego, sposobu jego prowadzenia. "Przepraszam" to zaledwie słowo, kompletnie nic z tego nie wynika - dodaje.
Cały wywiad - w "Naszym Dzienniku"
IAR/ND/nyg