Arent od wielu lat powołuje się na swoje fikcyjne znajomości, przedstawia sie jako biegły Ministerstwa Środowiska i były poseł, którym w rzeczywistości nigdy nie był.
Newsweek już kilka lat temu przeprowadził prowokację, w której Arent zobowiązał się za 3 tysiące złotych odstąpić od protestu. Mimo opublikowania artykułu nie spotkały go jednak żadne konsekwencje.
W ubiegłym tygodniu gazeta dokonała kolejnej prowokacji. Tym razem Arent za sporządzenie korzystnego raportu zażądał 6 tysięcy złotych dla swojej współpracownicy oraz 3 tysiące dla siebie.
Mimo, że sprawy ekoharaczy były wcześniej opisywane, z szefem Partii Zielonych współpracują prezydent Łodzi i wojewoda. W ostatnich wyborach Arent kandydował z listy Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego, kierowanego przez Jerzego Kropiwnickiego. Także prowadzone przez Arenta fundacje stale otrzymują granty publiczne.
O podejrzanych działaniach przewodniczącego Partii Zielonych RP w dzisiejszym Newsweeku.
Newsweek/adb/dyd